Myśli #5 – Planowanie
Ostatnio z każdej strony wszyscy wręcz krzyczą – planuj, tylko wtedy osiągniesz sukces! Bez planu nic Ci nie wyjdzie. Tylko z planem osiągniesz cel. A ja dzisiaj na pohybel planom.
Ostatni tydzień to była jakaś masakra dla mnie. Dzieci z jakimś wirusem żołądkowym, do tego start Wyzwania, którym miałam pokierować, przygotowania do jutrzejszego panelu dyskusyjnego „Kobiety w technologiach” i do tego wszystkiego przesilenie wiosenne.
Napiszę Ci jak wyglądał plan „ogarnięcia” tematu Wyzwania – Zrozumiem JavaScript z Kodillą.
Do końca lutego miałam mieć gotowe wszystkie materiały. Jednak przygotowanie materiałów przeciągnęło się – trwało to ponad miesiąc. Pierwsze materiały dostałam na kilka dni przed startem.
Następnie zaplanowałam sobie by na tydzień przed startem Wyzwania, przygotować sobie wszystkie maile, wiadomości i zadania do osób biorących udział. Miałam też przeprowadzić kilka live’ów na grupie, zrobić grafiki i brać aktywny udział w Wyzwaniu.
Do poniedziałku – pierwszy dzień Wyzwania – było wszystko super. W nocy z poniedziałku na wtorek mój syn zachorował „żołądkowo”. Razem z mężem nie przespaliśmy nocy. We wtorek – drugi dzień Wyzwania – rano nie wiedziałam jak się nazywam 😉 . W czwartek – czwarty dzień Wyzwania – telefon z przedszkola – trzeba odebrać córkę. Zaraziła się od brata. Piątek – ostatni dzień Wyzwania – dwójka dzieci w domu.
No nie było szans na live’y i na większe moje uczestnictwo w Wyzwaniu. Przyznam Ci się, że nawet nie rozwiązałam jednego zadania.
A jak wyglądał mój plan na weekend?
Miałam nadrobić zaległości z kursu. I przygotować się na panel dyskusyjny. W sobotę jednak mieliśmy „niezaplanowaną” wizytę. Dodatkowo w sobotę i niedzielę zazwyczaj mamy z mężem masę zajęć dodatkowych córki, więc przez większość dnia nie ma nas w domu. Zajęć w tym tygodniu córka nie odbyła. Bo w sobotę ta wizyta a w niedzielę kinder ball – urodziny koleżanki z przedszkola. W niedzielę postanowiłam też posprzedawać trochę niepotrzebnych rzeczy z domu np. fotelik samochodowy, więc dodatkowo spotykaliśmy się z kupcami.
Co zrobiłam z zaplanowanych rzeczy? Nic. Kompletnie nic. Przygotowania do panelu przełożyłam na poniedziałek. Kurs zamierzam nadrabiać od środy.
Co dalej?
Dzisiaj jest poniedziałek i wiesz co? Miałam przygotować się do jutrzejszego panelu dyskusyjnego na Politechnice a ja obudziłam się chora. Gardło mnie boli, mięśnie mnie bolą, raz mi zimno, raz gorąco.
Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać w tym wpisie, bo nie o to chodzi. Ja zrealizowałam większość z zaplanowanych zadań. Wyzwanie wyszło całkiem nieźle, zapisało się ponad 1300 osób. Grupa na FB świetnie sobie poradziła bez mojego udziału. Wszyscy sobie pomagali. Do panelu się przygotuję i mam nadzieję, że będzie moc – nawet jak będę musiała wziąć przed panelem sporo paracetamolów 🙂 . Ale to wszystko nie było tak, jak sobie zaplanowałam. A mimo wszystko udało się.
Więc pamiętaj, że nie zawsze uda Ci się wszystko zaplanować, a nawet jak zaplanujesz, to nie zawsze uda Ci się zrealizować swój plan i odhaczyć każdy element układanki. Ale nic się nie stanie. Świat się nie zawali. Nie biczuj się, nie rób sobie wyrzutów. Nawet jeśli coś Ci nie wychodzi – nie przejmuj się. Rób dalej swoje, nawet jeśli musisz zmienić obraną trasę i wybrać mniej wymagającą. Byle do celu, bez jojczenia i załamywania się.
Ciał! Natka.
P.S. Autorką zdjęcia głównego jest moja bliska koleżanka – Ania Maliszewska. Ania jest mamą dwójką uroczych dzieci i postanowiła wziąć życie w swoje ręce. Nie, nie, nie postanowiła zostać programistką ale fotografem. Ania robi świetne zdjęcia. Jak macie ochotę na sesję wiosenno-świąteczną w Warszawie w świetnej cenie – sprawdźcie profil Ani – https://www.facebook.com/AnnaMaliszewskaFotograf/
Dzięki za ten post! Ja też miałam ambitny plan zrobienia wszystkich zadań z Wyzwania. Uparłam się i stwierdziłam, że choćby się waliło i paliło, to dam radę. Nie udało się, bo cała rodzina się rozchorowała, mój ośmiomiesięczniak akurat w tym czasie zaczął zmagać się z wychodzącym ząbkiem, a ja z gorączką. Utknęłam na pierwszym zadaniu i dość długo leczyłam moralnego kaca. Ale masz rację – nie wszystko da się przewidzieć, trzeba być elastycznym. Dlatego jestem w trakcie organizowania dodatkowej pomocy przy opiece nad młodzieżą i w ten sposób zamierzam nadrobić zaległości. Nie poddaję się, w końcu też zostanę programistką! 😉